Jak już się wygadałam, pracuję wraz z moją ekspertką (która nadal woli pozostać anonimowa) nad e-bookiem o sprzedaży zdjęć i zarabianiu w bankach zdjęć.
Będzie to kompendium wiedzy z informacjami jak się zalogować, jak dodawać, opisywać zdjęcia, jak się z nich rozliczać itp. Przygotowania trwają.
A osoby bardziej niecierpliwe zapraszam do powolnego wdrażania się w temat i przyjrzenia lub zalogowania się do pięciu najlepiej sprzedających banków zdjęć.
Obie byłyśmy zgodne, że ta piątka najlepiej dla nas pracuje.
Dlatego częstuj się i podziel się z innymi — może oni też w czasach koronawirusa szukają pomysłów na pasywny przychód.
Działanie w bankach zdjęć mocno modeluje (żeby nie użyć brutalnego słowa “wypacza”) fotograficzne postrzeganie świata. Jeśli dla kogoś najważniejsze jest czerpanie pieniędzy z fotografii to nie ma problemu (choć te pieniądze raczej wielkie nie są a narobić się trzeba całkiem nie mało).
Jako epizod w fotograficznej drodze – w celach poznawczych – można skosztować. Ale po paru latach… patrzy się na kadry przez pryzmat stocków. Jeśli ktoś czasami myśli o jakiejś szerzej pojmowanej fotografii to musi bardzo z tym uważać aby nie wpaść w pułapkę (szczególnie w początkach fotograficznej drogi) patrzenia na świat oczami stockera.
Ja po paru latach działalności na stockach właśnie z nimi kończę – ot taki życiowy epizod.
Nie żebym zniechęcał… – zdecydowanie nie – raczej ostrzegam i uczulam. Drogę którą się podąży, każdy powinien wybierać samodzielnie ale świadomie i z rozmysłem.
Masz rację. Ale ta pułapka wypaczenia dotyczy wszystkich dziedzin. Ja po latach fotografii ślubnej nie mogę wyzbyć się pewnych manier fotografa ślubnego. I co? Czeka mnie trening 🙂
Co w sumie mnie cieszy bo lubię mieć przed sobą perspektywę poszerzania umiejętności.
A stocki to dla mnie taki miły dodatek, wrzucam dość nieregularnie (co jest błędem) ale co miesiąc miło jest przyjąć na konto pewną sumkę na “waciki”.
I nie dodaje zdjęć typowo stockowych, tylko różne, które w.g. mnie maja potencjał.
To prawda, że każda specjalizacja w jakiś sposób ogranicza. Spróbować warto wszystkiego – jeśli się ma takie możliwości – po prostu trzeba mieć świadomość specyfiki danej dziedziny. Może dla kogoś to być akurat to co mu sprawi satysfakcję.
Dokładnie. Dobrego dnia Ryszardzie. Pozdrawiam!