Co jakiś czas mam zrywy, zrywy fotograficzne i muszę zrobić coś dla siebie , coś innego, coś, co mi gra w duszy. Wówczas “znęcam się ” nad najbliższymi zabierając ich w plenery.
A że moi najbliżsi już są wprawieni w boju i przyzwyczajeni do dziwnych pomysłów mamy to pozują dzielnie i wytrwale 🙂
Dzisiaj chciałam Wam pokazać jak krok po kroku powstawało to zdjęcie:
Do sesji były mi niezbędne:
– pochmurne niebo
– gałązki
– mój rozczochrany dzieciak pobrudzony na twarzy 🙂
Powstały 3 najważniejsze ujęcia:



Te 3 ujęcia musiałam skleić w jedno co widać na tych zdjęciach ( pokaz slajdów ):